Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Pon 10:20, 26 Mar 2018    Temat postu: sdd

-Odebralem dosc powierzchowna edukacje - odparlem. - Psiakrew, chodzi o to, czy pan stal i czekal! No, stal pan i czekal?! Akurat! Mial pan rozkaz sformulowany tak jasno i prosto, ze juz prosciej nie mozna. Pozostac na pokladzie "Rozy Poranka" do chwili nawiazania kontaktu. Nie ruszac sie ze statku ani na krok, pod zadnym pozorem nie schodzic na brzeg. Nie - powtarzam - nie manicure ursynów
podejmowac zadnych prob prowadzenia sledztwa na wlasna reke, nie starac sie niczego odkrywac, ani na chwile nie wypadac z roli zwyklego, przecietnego oficera marynarki handlowej. A pan mnie zawiodl. Chcialem miec pana na pokladzie tego statku, Smithy. Potrzebowalem tam pana miec - wlasnie teraz. I co? Znajduje pana w jakims zabitym dechami baraku na Wyspie Niedzwiedziej! Dlaczego, na milosc boska, nie mogl pan po prostu wykonac tak jasnych rozkazow?!

-W porzadku, moja wina. Ale bylem przekonany, ze jestem sam, a to troche zmienia postac rzeczy, nie uwaza pan? Czterech ludzi ginie w tajemniczych okolicznosciach, czterech nastepnych o wlos unika smierci, a ja, do cholery, co? Mam stac z zalozonymi rekami i spokojnie sie temu przygladac? Nie wykazac zadnej wlasnej inicjatywy, nawet raz nie ruszyc wlasna glowa?

-Tak wlasnie nalezalo zrobic, dopoki nie otrzyma pan dalszych instrukcji. Niech pan zobaczy, jak mnie pan urzadzil: zostalem bez jednej reki. Ta reka byla dla mnie "Roza Poranka", a pan mnie jej pozbawil. Chcialem ja miec w poblizu, dzien i noc, gotowa przyplynac na pierwsze wezwanie. W kazdej chwili moze mi sie okazac potrzebna, a przez pana juz jej nie mam. Czy na pokladzie tego zawszonego kutra jest choc jeden czlowiek, ktory potrafilby go utrzymac tuz przy brzegu w takiej ciemnosci, ze choc oko wykol, albo wprowadzic do Sorhammy wsrod snieznej zawiei? Sam pan najlepiej wie, ze nie. Kapitan Imrie nie wprowadzilby go na Tamize w bezwietrzne lipcowe popoludnie.

-To znaczy, ze ma pan nadajnik? Do nawiazania lacznosci z trawlerem?

-Pewnie, ze mam. Wbudowany w moja walizeczke lekarska. Zwykly sprzet policyjny, ale ma taki zasieg, ze wystarczy.

-Raczej trudno bedzie sie kontaktowac z "Roza Poranka", skoro jej nadajnik rozbito w drobny mak.

-Co tez pan powie? A dlaczego zostal rozbity w drobny mak? Bo dlugo i swobodnie rozwodzil sie pan na mostku o wzywaniu na ratunek, wlasnie za pomoca tego nadajnika, atlantyckich sil NATO, a w tym samym czasie jakis spryciarz zazywal swiezego powietrza pod drzwiami sterowki, chlonac kazde slowo, ktore padlo z panskich ust. Wiem, na sniegu byly tylko jedne slady stop, moich wlasnych, ale ze tak powiem, powtornie wykorzystane. Co wiec robi nasz spryciarz? Pedzi natychmiast po wielki mlot.

-Zgoda, powinienem byl lepiej trzymac jezyk na wodzy. Naleza sie panu ode mnie przeprosiny, tylko cos mi sie zdaje, ze teraz to juz musztarda po obiedzie.

-Ja sam tez nie bardzo zapracowalem na odznaczenie za wybitne zaslugi,

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group